niedziela, 23 października 2011

Coq au vin

Czyli kogut w winie. Tradycyjna potrawa francuska. Mig polegał wieki temu na tym, że jak biegały po zagrodzie stare koguty - te same, które swym pianiem budziły mieszkańców - to z czasem, kiedy nawet piać już nie mogły, jakoś trzeba było je zagospodarować, bo przecież nic nie może się zmarnować i ja tej dewizie hołduje. Za dużo jest głodu na świecie, aby z nonszalancją wyrzucać jedzenie, nawet takie, które jeszcze biega... No, ale co to ja chciałam... aha, bo wino bardzo zmiękcza mięso, sprawia, że ono kruszeje, a stary ptak = twardy ptak... o matko, chyba przesadzam, no to już zaraz kończę :)

W tych czasach jednak głupotą by było pójście do mięsnego i poproszenie: "Dzień dobry. Psze Pani, poproszę ptaka, musi to być kurczak, a tak właściwie to chcę chłopczyka, czyli koguta, właściwie to starego koguta, tak, potrzebuję dziadka-koguta, no, starego cepa potrzebuję, żeby miał twarde mięso, abym mogła je zmiękczyć..."
A czy nie lepiej kupić od razu młode mięsko i sprawić, że będzie jeszcze delikatniejsze od wina? Pewnie, że tak!  Przyrządzimy więc coq au vin [czyt. kokowę] naszych czasów :)

Bardzo fajnie rozpisany przepis, z którego korzystam, jest przez Pana Adama Chrząstowskiego w październikowej "Kuchni".

Składniki:
- 1 kurczak
- 2 pokrojone w grubawe plastry marchewki
- 2 cebule pokrojone w plastry
- 1 spory pomidor począstkowany
- 2 rozgniecione ząbki czosnku
- 3 gałązki tymianku
- 2 liście laurowe
- 3 łyżki posiekanej natki pietruszki
- 20 ziaren czarnego pieprzu
- butelka czerwonego wina (np. bordeaux)
- 60 ml oleju
- 100 g masła
- 6 łyżek oleju
- 40 g mąki
- sól i pieprz
- 250 g marynowanych cebulek
- 1 łyżka cukru
- 300 g małych pieczarek
- 250 g plastrów wędzonego boczku

Wykonanie:
Niebieski składniki mieszamy razem, tworząc marynatę, w którą wkładamy kawałki kurczaka i odkładamy do lodówki na noc. Wyjmujemy kurczaka z marynaty i obsmażamy na maśle z olejem w dużej brytfannie (abyśmy mogli w tym samym naczyniu upiec kurczaka, jeśli natomiast nie masz takiego naczynia - jak ja - to smaż mięso partiami na dużej patelni. Dorzucamy warzywa i zielska z marynaty, smażymy ok. 5 minut, po czym dodajemy mąkę i dusimy 2 minuty. Następnie należy dolać płyn z marynaty, posolić, zagotować, przykryć i wstawić na 40 minut do piekarnika nagrzanego do 220 stopni C. W tym czasie należy ugotować w osolonej i popieprzonej wodzie marynowaną cebulkę. Bekon należy pokroić na paski i przesmażyć. Pieczarki kroimy na ćwiartki i obsmażamy na maśle, doprawiamy. Następnie dodajemy do nich ugotowane cebulki i usmażony bekon. Upieczonego kurczaka wyciągamy, a pozostały płyn przecedzamy - płynu można się już pozbyć, resztę zaś zachować. Warzywa z pieczeni przecieramy przez sito i dodajemy je do pieczarek z boczkiem i cebulkami. Kurczaka z powrotem wkładamy do brytfanny wraz z masą warzywno-pieczarkową. Dusimy pod przykryciem ok. 5 minut. Gotowe!




3 komentarze:

  1. jeżu, Honorka, od razu wiedziałam, że to twój wpis:P ja to już tu chyba nic nie zamieszczę... moim kulinarnym wyczynem ostatnich dni jest ugotowanie jajka... a na obiad to do restauracji... McD's;)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj Ula szkoda... nie opuszczaj nas :(

    OdpowiedzUsuń
  3. nie opuszczam, śledzę, podziwiam... i ślinka mi cieknie;))

    OdpowiedzUsuń