piątek, 7 grudnia 2012

Pierniczki kruche

I nadeszła ta pora - piernikowa pora roku :)
Dziś uraczę Was, siebie i 22 szczęśliwców kruchymi pierniczkami, tak jak każe siostra Anastazja!

Składniki (ilość duża, no po prostu świąteczna):
- 1/2 kg miodu
- 1/2 kg margaryny
- 1/2 kg cukru (kryształu) - 15 dag upalić na karmel (na małym gaziku, dodać odrobinę wody, aby się nie spaliło)
- 6 żółtek (białka zachować)
- 4 całe jaja
- 1 łyżka sody
- 1 opakowanie proszku do pieczenia
- 1 łyżka gorzkiego kakao
- 2 opakowania przyprawy do piernika
- 2 kg mąki
- ewentualnie zielony barwnik w proszku bądź inny kolor
- cukier puder (ok. 200 g)

Zdaję sobie sprawę z tego, że jest dużo spulchniaczy, ale i poracja wychodzi wielka, a i sama specyfika ciasta ciężka do obróbki termicznej.

Wykonanie:
Wszystkie suche składniki usypać na stolnicę/ blat kuchenny (mąkę przesiać). Ułożyć na środku margarynę odpowiednio wcześniej wyjętą z lodówki, aby zmiękła. Posiekać tyle o ile :) Zrobić wgłębienie, w które należy wlać wszystkie pozostałe, płynne składniki. Posiekać szybko uważając, aby nic się nie rozlało. Zagnieść ciasto. Wstawić do lodówki. Blachę posmarować margaryną, piekarnik nagrzać do 180 stopni C.
Porcjami rozwałkowywać ciasto (reszta cały czas w lodówce) na ok. 3-5 mm, czyli na oko. Podsypywać mąką, bądź nawet - jeśli się przykleja - wgnieść jeszcze trochę mąki w ciasto i dopiero rozwałkować. Wykrawać foremkami kształty, piec ok. 15 minut. Przy kolejnych partiach, od czasu do czasu "przejechać" blachę lekko margaryną, aby się nie przyklejały ciastka. Ja zakupiłam coś takiego i zabawiłam się w dzwonkownie :)

Jak wszystko wystygnie, to ubić 2 białka z cukrem pudrem i udekorować pierniczki :) Należy wcześniej zaopatrzyć się w jakieś urządzenie do lukrowania pierniczków.







 Firma piernikarska "Honpierre" ;););)









Moi ulubieni :)

Koszt wszystkich składników to ok. 40-50 zł (nie licząc akcesoriów do pakowania), a można własnoręcznie zrobionym upominkiem obdarować 20-25 osób (zależy, jak cienko wałkujecie :) ), tylko trwało to wszystko 8 godzin i kręgosłup boli, no ale raz do roku... :)

 Update poświąteczny - ten dzwoneczek trafił nie do brzucha, a na choinkę.
Dziękuję Kuzyneczce za zdjęcie :)

3 komentarze:

  1. smulikowszczyk9 grudnia 2012 14:40

    Jingle bells ! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jesteśmy w gronie tych szczęśliwców:) Pierniczki przepięknie się prezenują, aż szkoda próbować, choć na pewno smakują obłędnie! Dziękujemy Honorko:)

    Choinka i Bałwan

    OdpowiedzUsuń
  3. ooo dopiero teraz zauważyłam nasze zdjęcie :) dziękujemy :*

    OdpowiedzUsuń